niedziela, 26 kwietnia 2015

4 chapter ;)

K: Szybko się pocieszyłeś.
H: Jakbym słyszał Taylor.
K : Zerwaliśmy 3 miesiące temu.
Spojrzałam na chłopaka. Puściłam jego rękę i złapałam za ramie. Odczułam wrażenie jakby mój dotyk działał na niego kojąco.
T.i: Harry jest mi zimno. Jestem cała mokra możemy już wracać?
Popatrzyłam na chłopaka jeszcze raz na co on odwzajemnił to uśmiechem. Postanowiłam przejąć sprawy w swoje ręce ,bo widziałam,że Harry jest tak zdenerwowany, że nie wie co ma powiedzieć.
H: Tak kochanie. Już idziemy.
K.: Pf... Myślisz,że jak powiesz lub raczej rzucisz krótkie słowo " kochanie" to ja Ci uwierzę ,że to twoja dziewczyna? Mylisz się. Udowodnij to.
Teraz to przegięła. Ale z niej suka. Kurczę co ja mam teraz zrobić. My  nie jesteśmy parą. Znamy się dwa dni! Poczułam ,że oblewa mnie fala rumieńca. Ta szmata jeszcze się uśmiechała. Harry nie wiedział co ma zrobić, podobnie jak ja.
T.i: Myślisz, że my potrzebujemy Ci czegoś udowadniać? Mylisz się. Nie będę się z nim całowała na pokaz.
H: No dokładnie.
I  w tym momencie poczułam,że robi mi się słabo. Nigdy się tak nie czułam. Bardzo kuło mnie serce. Nie mogłam się wyprostować. Nie chciałam panikować, bo Kendall wzięłaby mnie za idiotkę. A po drugie pomyślałam,że zaraz mi przejdzie.
H: [t.i] Wszystko w porządku? Jakoś zbledłaś? Gorzej się poczułaś?
Spojrzałam chłopakowi w oczy i widziałam w nich... że się o mnie troszczy. Nie poleciał na mój wygląd. Niczego nie udawał.
T.i: Tak już lepiej. Możemy już iść? Proszę.
H: Kendall sorki, ale [T.i] jest dla mnie ważniejsza. Pa.
Widziałam, że Harry wprawił ją tym w osłupienie. I nie kłamał tym,że jestem dla niego ważna. To mega kochane z jego strony i słodkie. Matko nooo. Czemu on musi taki być? Przystojny, utalentowany i co najważniejsze mega kochany i nikogo nie udający. Działa na mnie jak perfumy Calvina Kleina.
H: Może wziąć Cię na ręce?
Jego pytanie wyrwało mnie z zamyślenia.
T.i: Co? Przepraszam. Zamyśliłam się. Nie, nie trzeba.
H: Jak nie ma Kendall to powiedz mi co się stało.
Mówić mu czy nie. Nie chcę żeby pomyślał ,że jestem jakąś panikarą. Dobra nie będę mu mówić.
T.i: A nic wiesz jakoś tak  mi się słabo zrobiło.
H: Na pewno? Martwię się o Ciebie.
Mam ochotę go pocałować. Ma takie malinowe usta. Nie ogarnij się! Znasz go dwa dni.
T.i" Tak. Odwieziesz mnie do domu?
H: Jasne.
Po chwili siedzieliśmy już w samochodzie.
H: Przepraszam.
T.i: Ale za co?
Nie rozumiałam go czasami. Zapięłam pasy.
H: Za nieudaną randkę.
On chyba zwariował.
T.i: Jaką!? To była najlepsza randka w moim życiu. Jesteś mega kochany i opiekuńczy co dziś udowodniłeś.
                                                                 * Harry perspective*
H: Przepraszam.
T.i: Ale za co?
Spojrzałem na dziewczynę, która użerała się z zapięciem pasów. Tak pięknie wyglądała w mokrych i potarganych przez wiatr włosach. Jej podkoszulka przesiąknęła i było widać jej stanik co nie powiem, ale wyglądało mega seksownie.
H: Za nieudaną randkę.
T.i: Jaką!? To była najlepsza randka w moim życiu. Jesteś mega kochany i opiekuńczy co dziś udowodniłeś.
Patrzyłem się na nią cały czas. Miałem ochotę ja pocałować. Przytulić. Dotknąć. I wtedy jakby czytała mi w myślach położyła swoją dłoń na mojej ręce, którą zmieniałem biegi.
T.i: Harry popatrz mi się w oczy na chwilę.
Zrobiłem to o co mnie poprosiła. Wcześniej tego nie zauważyłem, ale ona ma piękne oczy.
T.i: Widzisz w tych oczach nudę czy nie wiem ,smutek? Ewentualnie radość?
Uwielbiam ją za to. Jest taka naturalna. Gdyby randka jej się nie podobała powiedziałaby mi o tym.
H; Widzę w nich radość.
Włączyłem silnik i pojazd ruszył. Po jakiś 15 minutach byliśmy pod jej blokiem. Jechałem dosyć szybko. Na ulicach praktycznie nie było żadnego samochodu i było sucho.
H; Dojechaliśmy. Może odprowadzę Cię do domu?
T.i: Nie potrzeba, ale dziękuje,że pytasz.
                                                              *T.i perspective*
H; Dojechaliśmy. Może odprowadzę Cię do domu?
T.i: Nie potrzeba, ale dziękuje,że pytasz.
Nachyliłam się nad chłopakiem i pocałowałam w policzek. Nadal czułam się słabo.
T.i; Dziękuje za najlepszy, jak do tej pory, wieczór w moim życiu. Po tym będzie wasz koncert.
H: Na pewno?
T.I: Tak. Dziękuje jeszcze raz. Paa.
Powiedziałam do chłopaka, odpięłam pasy i wyszłam z samochodu. Ale chyba za szybko to zrobiła, ponieważ bardzo zakręciło mi się w głowie i ledwo utrzymałam równowagę.
Kiedy doszłam do mieszkania, zapukałam w drzwi , ponieważ zapomniałam kluczy i liczyłam na toże Dominika będzie.
D: O hej! A co ty tak słabo wyglądasz?
T.i: Bo tak też się czuje. Zrobisz mi herbaty?
Zrzuciłam buty i położyłam je obok szafki.
D: Na pewno wszystko dobrze?
T.i: Tak.
D: Dobra to opowiadaj.
No i zaczęłam Dominic wszystko opowiadać zaczynając od jazdy samochodem po wrzucenie do wody oraz spotkanie Kendall.
D; Co? Udawałaś dziewczynę Harry'ego?
T.i: Poprosił mnie o to.. Miałam mu odmówić?
D: Wypadałoby.
T.i" A ty odmówiłabyś Louis'owi?
Trafiłam w jej słaby punkt. Dziewczyna zrobiła się cała czerwona i pokiwała głową na znak ,że nie.
*Puk puk*
T.i: Ja pójdę
Otworzyłam drzwi i za progiem ujrzałam mega przystojnego chłopaka.
K: Hej jestem Kuba.
T.I: Hej a ja [T.i]/
Rozmawialiśmy po angielsku lecz ten akcent brzmiał podobnie do polskiego. Postanowiłam zaryzykować i spytałam Kuby po polsku, czy pochodzi z Polski.
T.i: Jesteś z Polski?
K; Skąd wiedziałaś?
Nie myliłam się.
T.i: Akcent.
K; Jesteście tu chyba nowe, co?
T.i: Wczoraj się wprowadziłyśmy,
K: A ja Ciebie już widziałem an okładkach gazet. Takie jest życie w tym mieście. Nie chcę wam przeszkadzać. Przyszedłem się zapytać czy macie może mi pożyczyć szklankę cukru? Piekę ciasto a nie chcę mi się iść do sklepu bo jutro będę szedł to wam oddam.'
Miałam zamiar zapytać się go czy też drugiego dnia był na okładkach gazet, ale ugryzłam się w język.
T.I; Nie trzeba. Już Ci przynoszę wejdź.
Z tego co widziałam to Dominika rozmawiała jeszcze z Kubą. Ja musiałam niestety ich przeprosić i iść się położyć. Dobra [T.i] jak jutro dalej się będziesz tak czuć to masz iść do lekarza- skarciłam się w myślach. Pomimo tego,że tak źle się czułam nie potrafiłam zasnąć. Wszystkie atrakcje jednego dnia skumulowały się. Kac po imprezie i niesamowita randka. Sama się sobie dziwię,że pocałowałam go w policzka i złapałam za rękę, Jeej! To było takie super. Nie żałuję tego. Ciekawe czy on o mnie myśli? Czy on musi być taki cudowny? Nie mogę przestać o nim myśleć. Po kilkudziesięciu minutach w końcu udało mi się usnąć.
 *Następny dzień*Wstałam rano i czułam się tak samo jak poprzedniego dnia. Może nawet gorzej. Założyłam na siebie szlafrok podeszłam do szafy, wzięłam ubrania i poszłam do łazienki. Zrzuciłam z siebie wszystko w ciągu 30 sekund. Sam letni prysznic zajął mi też niewiele czasu , może 4 minuty. Postanowiłam,że umyję jeszcze włosy. I z tym zeszło mi się trpchę dłużej, bo mam je długie. Ale kiedy udało mi się z nimi uporać, zdjęłam ręcznik. Założyłam bieliznę i ubrania. Kiedy wyszłam z łazienki nagle przed oczami zrobiło mi się ciemno... Obudziłam się w szpitalu.
t.i: Dominika! Dominika!
D: jestem tutaj. Spokojnie. Napisałam już do Harry'ego. Zaraz tu będzie. Wiem,że Ci na nim zależy, więc tylko nie próbuj się ze mną kłócić i  nie w twoim stanie.
Ale w jakim stanie? Matko. Co ja tu robię? Po co mam się z nią kłócić. Na dodatek Harry zobaczy mnie całą bladą z mokrymi włosami , bez makijażu. Walić to. Nie wygląd jest najważniejszy.
T.i: W jakim stanie?
D: Jesteś poważnie chora.
Jak to? Przecież ja całe życie byłam zdrowa jak byk. Nigdy nie chorowałam i nagke jestem poważnie chora. Nie to nie może być prawda. Dominika głaskała mnie po ręce i patrzyła się na mnie z zatroskaną miną.
T.i: Powiesz mi w końcu o co chodzi?
D: Zemdlałaś i nie odzyskiwałaś przytomności przez ponad 10 minut! Wiesz ile to jest czasu? Myślałam,ze zejdę na zawał. Masz poważny problem z sercem. Masz arytmie i częstoskurcz. Będziesz musiała przyjmować leki. Inaczej operacja.
Spojrzałam przez szklane drzwi i zauważyłam Harry'ego, który rozmawiał z lekarzem. Chyba się tym mocno przejął. Ale zaraz... Przecież nie udzieliłby mu żadnych informacji , bo nie jestem nikim z moich bliskich.. Chyba,że... Powiedział lekarzowi,że jest moim chłopakiem. A to bardzo możliwe.
H: Mogę?
D: Jasne. Zostawię was na chwilę samych.
Harry podszedł do mojego łóżka, usiadł na krześle, które przed chwilą zajmowała Dominika, złapał mnie za rękę i zaczął ją troskliwie głaskać.
T.i: Czemu to robisz?
Właśnie czemu on to robi? Dlaczego do mnie przyjechał najszybciej jak mógł. Ti jest niemożliwe żeby się we mnie zakochał po dwóch dniach znajomości. Nie wierzę w miłość od pierwszego wejrzenia. Przez ten czas kiedy myślałam czemu on to robi , Harry nadal głaskał mnie po ręce i czule się na mnie patrzył.
T.i: Odpowiesz mi?
Popatrzył mi się prosto w oczy i otworzył usta w zamiarze złożenia odpowiedzi ale po chwili znowu je zamknął.
T.i: Czemu nie chcesz mi odpowiedzieć? Dlaczego tu przyjechałeś? Dlaczego głaszczesz mnie teraz po ręce? Nie, żeby mi się to nie podobało.. Ale po prostu zastanawia mnie to czemu taki jesteś.
Harry odgarnął włosy, które spadły mi na twarz i zakryły oczy.
H: Chciałbym Ci powiedzieć, ale nie mogę. Nie potrafię. Boje się, że byś mnie wyśmiała.
T.i: Harry. Ja nie jestem taka! Nie jestem żadną pustą lalunią. Rozumiesz to.
Wiem, że tak o mnie nie pomyślał, ale w takim razie czemu on bał się odpowiedzieć na moje pytanie.
H: Dobrze wiesz, że tak nie myślę. Po prostu.. Ja nigdy.. No nigdy.. Kurde ja po po prostu nie wiem co mam mówić. Śpiewam przed milionami fanek, a nie wiem jak zagadać di dziewczyny... Wspaniałej dziewczyny. Wstydzę się. Kiedy Cię widzę czuję motylki w brzuchu. Ja też nie wierzyłem w miłość od pierwszego wejrzenia. Do czasu kiedy Cię poznałem. To takie żenujące co powiedziałem. Ale wiesz zrobiło mi się lżej na sercu. Tak się cieszę że Ci to powiedziałem.  Te dwa dni mojego życia były zarazem najlepsze jak i najgorsze bo musiałem to w sobie tłumić.
Harry spóścił wzrok na pościel. Było mu głupio. Takie odniosłam wrażenie. Zrobił się lekko czerwony. Chłopak przestał mnie głaskać i zabrał rękę. Wiedziałam czego chcę.  Wzięłam jego rękę i zaplotłam w swoją dłoń.
T.i: Zobacz jak nasze dłonie idealnie się dopełniają.
Harry popatrzył się na mnie , szeroko uśmiechając, pokazując przy tyn samym szereg swoich białych ząbków.
T.i: Nie chce żebyś pomyślał że podoba mi się u Ciebie tylko kasa i sława.
H: Nigdy tak nie pomyślałem.  Nauczyłem się rozpoznawać kiedy ktoś jest ze mną ze względu na sławę a kto ze względu po prostu na mnie.
T.i: I chciałabym również żebyś wiedział, że i na twój widok man motylki w brzuchu, ale takie inne nie takie kiedy widzę Cię jako gwiazdę na scenie. I ja też nie wierzyłam w miłość od pierwszego wejrzenia. Nie wierzyłam.
Spojrzałam na niego jeszcze raz. Chyba się cieszył.  Spróbował stłumić uśmiech.
T.i: No już. Nie wstrzymuj go. Uśmiechnij się.
Był zadowolony. I to mocno. Nie zauważyłam że cały czas trzymałam go za rękę. Skierowałam wzrok na szybę przez która widać korytarz. Za drzwiami stała Dominika. Uśmiechając się, pomachała mi.
H: Dobra koniec tego dobrego. Czemu mi nie powiedziałaś że się źle czujesz? Pytałem się ciebie o to wczoraj.
Ba początku się wystraszyłam.
T.i: Nie chciałam Ci tego mówić bo nie chciałam Cię martwić.
H: A kiedy Dominika zadzwoniła do mnie zacząłem się martwić jeszcze bardziej.
T.i: Chodź do mnie.
Harry pochylił się nade mną a ja pocałowałam go w policzek .
T.i: Przepraszam ale ja sama nie dan rady się podnieść.  Dobra chodź jeszcze do mnie. Siadaj.
Hazz usiadł obok mnie.
T.i: Udajesz głupiego?
Udał, że robi obrażoną minę.
T.i: No ja się do Ciebie nie podniosę.
Chłopak położył się obok mnie, a ja przytuliłam się do niego.
H: O to Ci chodziło.
Odwzajemnił mój uścisk.
Po jakiś 15 minutach do sali weszła Dominika.
D: Jakie gołąbeczki.
Uciszyłam przyjaciółkę palcem.
T.i: No cii bo zasnął.
Popatrzyłam na Harry'ego czułym wzrokiem.
D: Podoba Ci się? I to mega? Co?
T.i: Kurde no. Wiesz co mi powiedział? Że czuję motylki w brzuchu hak na nie patrzy i że wstydzi się do mnie odezwać i że jestem wspaniała. I,że.. Nie wierzył w miłość od pierwszego wejrzenia dopóki nie poznał mnie.
D: O jeej. Jaki on jest kochany.  Nie pamiętam żebyś była ostatnio taka szczęśliwa z powodu chłopaka.
T.i: Może dlatego że moim ostatnim chłopakiem był Jay. Polak z amerykańskim imieniem. Hm.. Ile ja z nim byłam? Rok. To dużo.  Ale wiesz? Nie czułam się tak dobrze z nim przez ten cały rok jak z Harry'm przez te dwa dni.
D: Powiedz mi coś szczerze. Lecisz na jego kasę?
Ti pytanie mnie mocno zszokowało. Jak ona mogła mnie o to zapytać. Ha jestem ich fanką od początku.  Ale to nie oznacza że teraz lecę tylko na jego kasę. Może na początku kochałam go jako mega gwiazdę ale jak go poznałam to uczucie przerodziło się w coś innego.
T.i: Nie lecę na jego kasę. Lecę n niego. Na jego osobę.
                       *Harry perspective*
Zszokowała mnie prośba T.i. nie powiem że nie ale podobało mi się.  Z chęcią położyłem sie obok niej. Na chwilę przymknąłem oczy. Po chwili weszła Dominika i dziewczyny zaczęły rozmawiać. O mnie. Nie chciałem ich przeszkadzać. Chciałem posłuchać co o mnie myślą. Może to było wścibskie ale przecież nie wiedziały że już nie spie.. A z drugiej strony nie chciałem przerywać tego momentu. Tak dobrze się czułem przytulając do niej. Dużo osób ma mnie za kobieciarza. Ale ja jestem facetem! A raczej młodym chłopakiem, który jak każdy chciałby mieć dziewczynę, żeby się do niej przytulić , pocałować no i wiadomych sprawach żeby móc się z nią kochać. Po chwili usłyszałem że Dominika pyta się czegoś T.i
D:O jeej. Jaki on jest kochany.  Nie pamiętam żebyś była ostatnio taka szczęśliwa z powodu chłopaka.
T.i: Może dlatego że moim ostatnim chłopakiem był Jay. Polak z amerykańskim imieniem. Hm.. Ile ja z nim byłam? Rok. To dużo.
D: Powiedz mi coś szczerze. Lecisz na jego kasę?
T.i: Nie lecę na jego kasę. Lecę n niego. Na jego osobę.
Jestem dla niej aż tak ważny? Powoli się podniosłem aby nie zakręciło mi się w głowie.
T.i: O już wstałeś?
H: Tak. Bardzo dobrze mi się spało przytulając się do Ciebie.
Kurdę myślę ,że do przyjaciółce raczej by nie kłamała w żywe oczy, ale z drugiej strony to nie wiem. Może wzięła pod uwagę to,że nie śpię? Dobra zapytam się jej o to. Trudno.
D: Dobra ja pójdę sobie po kawę. Harry ty też chcesz?
H: Nie dziękuje. Tak zaraz będę zmykać.
Kiedy dziewczyna zniknęła za drzwiami pomieszczenia postanowiłem zapytać się t.i czy mówiła prawdę.
h: Więc tak.. Czy to prawda co mówiłaś?
T.i: A dokładnie?
H: No czy to prawda,że nie lecisz na moją kasę tylko na moją osobę?
Dziewczyna nie była zszokowana, szybko i pewnie mi odpowiedziała co mogło oznaczać,że mówi prawdę.
Hej!Ten post jest na prawdę krótki i przepraszam was za to, ale zrozumcie mnie, miałam teraz egzaminy i nie miałam czasu na nic. Mam nadzieję,że pomimo tego,że post jest krótki spodoba wam się i przepraszam za jakieś błędy językowe. Piszcie mi co mam poprawić. Zostawcie po sobie jakiś ślad i dołączajcie do obserwatorów!Następny post za 800 wyświetleń i 3 komentarze :D