sobota, 7 lutego 2015

1 chapter ;)

Obudziłam się rano, a raczej obudziły mnie promienie słońca. No tak przecież moje okno wychodzi od wschodu. Muszę pamiętać aby zasłaniać żaluzje. Pierwsze na co spojrzałam to na zegarek. Była dopiero 6 rano. Dzisiaj pierwszy dzień wakacji a ja już o 6 nie śpię, no nic najwidoczniej mój organizm przyzwyczaił się do wstawania o tak wczesnej porze. Zeskoczyłam z łóżka i podeszłam do okna. Spojrzałam na Kraków . Słoneczny , budzący się do życia. Nie każdy przecież miał wakacje. Dużo osób jedzie do pracy lub wyjeżdża gdzieś w podróż swojego życia. Nie ja. Postanowiłam wziąć długi prysznic. Weszłam do łazienki , zamknęłam drzwi na klucz i rozebrałam się z mojej piżamy. Weszłam pod prysznic i zamknęłam drzwiczki. Uwielbiałam kiedy krople , letniej wody uderzały i rozbijały się o moje ciało. Nalałam na gąbkę mój ulubiony płyn o zapachu lawendowym. Wzięłam maszynkę do golenia i szybko się ogoliłam. Jak ja tego nie lubię , ale to jedna z zalet bycia dziewczyną. Wyszłam spod prysznica , okryłam się ręcznikiem i poszłam do pokoju po ubrania. Wzięłam pierwsze lepsze rzeczy bo i tak nie miałam zamiaru nigdzie dziś wychodzić, ponieważ miałam zająć się moim bratem. Ubrałam się, zrobiłam szybki makijaż i zeszłam na dół. Zapomniałam. Wezmę jeszcze ipoda,aby sprawdzić nowości na facebook'u ,instagramie oraz twitterze. Może chłopcy coś dodali. Nie myliłam się. Niall napisał tweeta: 
' Do zobaczenia Los Angeles za 10 dni na koncercie! '
Super. Mi chyba nie jest dane pojechać na ich koncert.
T.i: Hejka wam!
Powiedziałam rodzicom.
T: Hej córcia.
M: Dzień Dobry. A ty co od rana tablet? Jest już wpół do 7? O matko zaraz spóźnię się do pracy!
T.i: Do której mam się dziś małym zajmować? 
T: Ja kończę pracę o 17. Myślę ,że po 17 będę. 
T.i: No dobra.
M: To weź go na jakiś spacer, plac zabaw.
Westchnęłam. Nie chciało mi się zajmować dziś bratem. Nie miałam ochoty. Podeszłam do ekspresu i włożyłam kapsułkę z Cafe Latte. Myślałam ,że parzenie tej kawy trwa wiecznie. W końcu moja kawka była gotowa. Wzięłam bitą śmietanę i płatki czekolady. Udekorowałam moje latte, włożyłam słomkę i poszłam do salonu obejrzeć jakiś program w telewizji. Po przejrzeniu wszystkich lubianych przeze mnie kanałów i stwierdzeniu ,że nie ma nic ciekawego postanowiłam obejrzeć jakiś film. Wzięłam pierwszy lepszy z półki i wsadziłam do DVD. Kiedy film się skończył zegar wybił godzinę 9. Postanowiłam sprawdzić czy mój brat jeszcze śpi. Nie wiele brakowało, a Kacper spadłby ze schodów. Rodzice zapomnieli zablokować barierkę od łóżeczka i mały sobie z niego wyszedł. Chciał zejść po schodach na dół.
T.i: Co ty robisz?! Ile razy Ci mówiliśmy,że nie możesz sam wychodzić z łóżeczka , a tym bardziej sam schodzić po schodach?!
Chyba za impulsywnie to powiedziałam, ponieważ Kacper się wystraszył i zaczął płakać.
T.i: No już nie płacz. Nie chciałam. No już nic się nie stało.
W końcu udało mi się go uspokoić. Zeszłam z bratem na dół, posadziłam go w krzesełku i zaczęłam robić mu śniadanie. Zaparzyłam herbatkę i zrobiłam kaszkę malinową.
T.i: No mały jemy. Dawaj , otwieraj buźkę. No, Kacper musisz coś zjeść.
Ale maluch pozostawał nie ugięty.
T.i: Dobra jeśli zjesz całą kaszkę to pójdziemy na lody i na plac zabaw.
I podziałało. Kiedy już udało mi się nakarmić mojego brata postanowiłam go przebrać i ubrać w czyste ubrania, ale wtem do domu weszła Dominika.
D: Hej!
Podeszła do mnie i ucałowała w policzek.
T.i: Hej, a ty co zapomniałaś jak się puka?
Uśmiechnęłam się na co przyjaciółka odpowiedziała mi pokazaniem języka.
D: Idziemy gdzieś? Trzeba uczcić jakoś rozpoczęcie wakacji.
T.I: Dziś nie mogę. Zajmuje się bratem.
D: No to weźmiemy go ze sobą. Idź najpierw po ubranka dla niego, przyniesiesz mi je. Ja go przebiorę a ty w tym czasie sama się ogarniesz.
T.i: No dobra tylko trzeba mu zmienić pieluchę.
D: Dobra, dobra przynieś mi już te ubrania.
Skoczyłam szybko na górę, wzięłam ubranka dla Kacpra i zaniosłam je Dominice.
T.i: Dobra tu masz pieluchę, chusteczki..
D: Okej przecież widzę idź już się ubierz.
Znowu pobiegłam na górę wzięłam ubrania i poszłam do łazienki się przebrać.
D: O! Super wyglądasz! Mogę się założyć,że nie u jednego chłopaka miałabyś szanse. Nawet u samego Harry'ego Styles'a.
T.i: Dobrze wiesz,że Harry by na mnie nawet nie spojrzał, bo potraktowałby mnie jak kolejną fankę. A poza tym ja mam przeciętną urodę.
D: Chyba ty tak uważasz. Jesteś śliczna! Kiedy ty to zrozumiesz?
T.i: Chyba nigdy.
Zaśmiałam się i wzięłam małego, aby włożyć go do wózka.
*Wieczorem*
Jestem padnięta. Cały dzień chodziłam z Dominiką po mieście. Dobrze,że założyłam buty na płaskim, a nie na koturnie jaki miałam zamiar. Marzyłam tylko, aby nalać wody do wanny i wziąć długą, relaksującą kąpiel.
M i T: Córcia możemy porozmawiać?
T.i: Musimy dzisiaj? Jestem padnięta.
M i T: Jak chcesz ale myślę ,że ta wiadomość postawi Cię na nogi i bardzo Ci się spodoba.
T.i: No dobra , mówcie ,ale macie 3 minuty.
M i T: Wiemy ,że bardzo lubisz, a nawet kochasz One Direction..
Słucham? Czy oni powiedzieli,że kocham One Direction? Pewnie kupili mi jakąś książkę albo podkoszulkę z nimi.
T.i: Zaczyna się ciekawie. Słucham dalej.
M i t: Więc postanowiliśmy kupić tobie i Dominice bilety na ich koncert. Ten za 16 dni w Los Angeles. Nie są to vip-y czy tam meet&great'y , ale jeszcze zapłaciliśmy za bilety samolotowe i za wynajem mieszkania na 2 miesiące. Wylatujecie pojutrze o 14.
Myślałam,że się przesłyszałam. Ale nie oni mówili wszystko na prawdę. Nie odważyliby się żartować z moich marzeń. Boże! Koncert chłopaków i mieszkanie tam z moją przyjaciółką? Nie wierzę! Łzy napłynęły mi do oczu i momentalnie zaczęły spływać po moich policzkach. Lecz nie były to łzy smutku tylko radości. Podeszłam do rodziców i zaczęłam im dziękować nie przestając płakać i ich przytulać.
M: No już. Idź teraz zadzwoń do Dominiki, weź prysznic i połóż się spać, bo musisz mieć siły na jutro , aby się spakować.
Jeszcze raz podziękowałam rodzicom, ucałowałam w policzki i poszłam wziąć szybki prysznic. Ze szczęścia unosiłam się nad ziemią. Nadal to do mnie nie dotarło. Po wzięciu szybkiego prysznica zadzwoniłam do Domi na Skypie. Opowiedziałam jej wszystko po kolei. Tak samo jak ja popłakała się ze szczęścia. Okazało się,że jej rodzice już wcześniej o wszystkim wiedzieli i zgodzili się na podróż naszego życia.
* Dwa dni potem*
Siedziałam już na lotnisku od 20 minut i czekałam aż Dominika przyjedzie.  Nie wiem po co przyjechałam na lotnisko 2 godziny przed oprawą. Chyba dlatego,że nie mogłam już wysiedzieć ze szczęścia i jednocześnie ze zdenerwowania w domu. Kiedy po godzinie ujrzałam moją przyjaciółkę podchodzącą do mnie od razu zerwałam się na równe nogi aby się z nią przywitać. Była bardzo ładnie ubrana.
D: Hej! Jak ślicznie jesteś 
T.i: Dziękuje , ale brałam pierwsze lepsze ubrania.
D: Powiesz mi czemu tak wcześnie przyjechałaś na lotnisko?
T.i: Bo nie mogłam wysiedzieć w domu. 
D: Jesteś nienormalna wiesz o tym? 
Pokazałam mojej przyjaciółce szereg białych ząbków.
D: To co idziemy na jakąś lotniskową kawę , która nie dość,że nie jest dobra to jest jeszcze mega droga? 
T.i: Tak, idziemy!
No i nim się obejrzałam zostało 10 minut do odprawy, postanowiłyśmy z Dominiką podejść już w wyznaczone miejsce. Wtem usłyszałyśmy:
" Pasażerowie lotu 48 do Los Angeles proszeni są do podejścia do wejścia numer 5."
T.i: Zaczynamy!
*12 godzin później*
D: Welcome to USA!
Krzyknęła Dominika.
T.i: I hopped of plane of the L.A.X!
Zaśpiewałam kawałek piosenki Miley Cyrus. Tak lubiłam ją i lubiłam jej piosenki. Może nie byłam jej fanką , ale jeśli zdarzyłaby mi się okazja pojechania na jej koncert nie zastanawiałbym się czy kupować bilety czy nie.
D: Idziemy po jakąś taksówkę, nie?
T.i: W przeciwieństwie do Ciebie powiem tak , idziemy.
Po 15 minutach drogi byłyśmy na miejscu. Nasze mieszkanie ze zewnątrz  wyglądało naprawdę zarąbiście.
D: Ci twoi rodzice to Cię chyba na prawdę mocno kochają..
T.i: Chyba to się małpa na gałęzi.
Postanowiłam się z nią trochę podroczyć.
D: Widzę,że Ci się żart wyostrzył. No to nie chyba a na pewno. Dopiero co minął tydzień od twoich urodzin. Zrobili Ci mega imprezę a teraz to.
Wskazała palcem na budynek, w którym znajdowało się nasze 3-pokojowe mieszkanie z łazienką i kuchnią.
T.i: Tak naprawdę to ja tą imprezę urządziłam za swoje pieniądze. Zostało mi jeszcze trochę kasy z moich osiemnastych urodzin i postanowiłam je od odłożyć na imprezę. Ale wiesz ta podróż była mega męcząca może, więc w końcu zwiedzimy nasze mieszkanie?
I poszłyśmy z naszymi walizkami na drugie piętro budynku.
T.i: Kto otwiera? Ja czy ty?
D: Ty otwieraj, twoje mieszkanie.
T.i: Nie, nasze.
Poszukałam kluczyka do mieszkania w torebce i wsadziłam je do dziurki w drzwiach. Z lekkim podekscytowaniem przekręciłam kluczyk i nacisnęłam na klamkę. Po chwili drzwi otwarte były na roścież , a my stałyśmy i nie mogłyśmy wydusić z zachwytu ani słowa.
Już sam  korytarz robił wrażenie. Nie mogłam doczekać się kiedy zobaczę resztę mieszkania. 
D: Chodźmy najpierw do salonu.
Przeszłyśmy przez przedpokój i stanęłyśmy przed salonem. Był cudowny.
D: Jeeju jaki piękny. Kolej na kuchnię?
T.i: Tak teraz czas zobaczyć kuchnię, następnie łazienkę ,twój pokój i na deser mój pokój.
D: Skąd wiesz, który to twój pokój?
T.i: Bo mój zapewne jest ładniejszy.
Dominika zrobiła obrażoną minę, a ja podeszłam do niej i dałam jej przyjacielskiego buziaka w polika. 
D: Dobra chodźmy już do tej kuchni.
Kuchnia była również bardzo ładna. Zauważyłam ,że wszystko jest tu raczej w stylu nowoczesnym. Takim jakim lubię. Moi rodzice musieli na prawdę sporo się naszukać aby znaleźć tak ładne mieszkanie. Łazienka przerosła moje najśmielsze oczekiwania. Była piękna. Nie dość,że duża to w moich ulubionych kolorach. Spojrzałam na Dominikę. Po rysach, które rysowały się na jej twarzach widziałam ,że jej również bardzo podoba się te mieszkanie.
D: Dobra chodźmy już do mojego pokoju.
Kiedy doszłyśmy do przedostatniego pokoju powiedziałam Dominice żeby otworzyła drzwi. Nie musiałam jej dwa razy powtarzać. Kiedy drzwi się otworzyły naszym oczom ukazał się zarąbisty pokój. Bardzo mnie się podobało połączenie tych dwóch kolorów.
T.i: Ej masz zarąbisty ten pokój!
D: Też mnie się bardzo bardzo podoba! Dobra bo nie wytrzymam! Idziemy do twojego!
No dawaj! Naciśnij w końcu na tę klamkę!
Nie powiem, ale otwierałam te drzwi z podekscytowaniem. 
D: Jeju twój pokój jest taki śliczny!
T.i: Nie powiem,że nie.
Mój pokój był czarny. Taki elegancki , ale jednocześnie taki nowoczesny.
D: No to jak pokoje mamy obejrzane to może to jakoś uczcimy? Idziemy do klubu czy do sklepu po wino?
T.i: Do klubu!
D: To idziemy się szykować! LA nadchodzimy.
Hej wszystkim!
Jak się podoba pierwszy rozdział? Starałam się, ale uważam,że wyszedł byle jaki. Piszcie co o nim sądzicie. Co wam sie podoba a co nie. Wam to zajmie minutkę skomentowanie tego posta, a dla mnie to kolejna motywacja. Piszcie i pozytywne i negatywne komentarze. Wszystkie są motywujące i pozwalają mi się doszkalać i poprawiać błędy. Obserwujcie, komentujcie i polecajcie :) ♥
















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz